piątek, 11 listopada 2016

Od Yao - c.d Rascal

Zrobiłem wielkie oczy patrząc na Rascala. Super. Może zabić mnie jakiś orzeł. Nie, dam radę. Na pewno!
- Powiedz mi tylko... Jak wygląda ten Rigel?
- To mój syn. Wielka harpia z zadartym dziobem. Cały czarny. - odparł rylion. Poukładałem wszystko w myślach i pobiegłem szukać tej harpii. Biegłem wąską, leśną ścieżką wydeptaną najprawdopodobniej przez dziki. Co jakiś czas patrzałem w górę, ale świerki i rozłożyste gałęzie innych drzew zasłaniały widoczność. Długo nie myśląc, bez wahania wskoczyłem na drzewo. Zacząłem się wspinać po grubym buku bez liści. Las był gęsty, co było korzystne, ale i przeszkadzało. Kiedy wyłoniłem się na wierzchołku drzewa, zdołałem zobaczyć całe okolice. I wielkiego, czarnego ptaka, który chyba chciał mnie zjeść. Zniżył się do mojego poziomu i błyskawicznie leciał w moją stronę. Zdezorientowany zjechałem na sam dół drzewa. Tam odetchnąłem z ulgą, chociaż na marne. Ów ptak, bardzo sprytnie przefrunął przez wszystkie gałęzie i znalazł się ze mną, w lesie. Osiągał zawrotne prędkości, a dodatkowo wziął mnie od tyłu. Usłyszałem tylko trzepot skrzydeł i znalazłem się w jego szponach. Wystraszony, wolałem się nie szarpać. Spojrzałem do góry i... Ujrzałem zadarty dziób.
- Rigel! Zostaw mnie, jestem członkiem stada, Yao! Twój ojciec kazał mi Cię znaleźć! - Wykrzyczałem na tyle głośno, by harpia zdołała mnie usłyszeć. Nie puścił. Leciał w stronę, gdzie ostatnio widziałem Rascala. Znów wleciał w las. Tam postawił mnie na ziemi. Otrzepałem się.
- Nie mogłeś postawić mnei wcześniej?
- Tak jest szybciej. - odrzekł.
- Dobra. Rasc jest tam, w oddali. Nie wiem, gdzie idzie. Kazał mi Cię przyprowadzić. - rzekłem biegnąc do odchodzącego ryliona.
- Rascal... Mam Rigela. - rzekłem kłaniając się Alfie. Harpia stała tuż obok mnie.
<Rasc?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz