sobota, 29 października 2016

Od Yao

Jako iż to był mój pierwszy dzień, nie mogłem się odnaleźć. Chodziłem w te i w te, a nic terenów nie kojarzyłem. Podobnie z zapachami. Czułem tylko nieznajome wonie dziwnych stworzeń. Ale... Być może były jadalne. Kiszki skręcały się jak cienkie druty. No tak, ci idioci mnie nie karmili... Nie moja wina. Mojà winą mogłobyć nie złapanie zdobyczy. Nigdy! Czujnym węchem znalazłem trop. „Gdyby tylko był tutaj śnieg... widoczne byłyby ślady!” - pomyślałem i za obcym zapachem szedłem ślepo do nikąd. Zacąłem wręcz biec. Z każdą chwilą, odór był bardziej odrażający. Kiedy zapach był bardzo intensywny, ujrzałem czerwono-zielonego, wielkiego szczura z krzywym pyskiem. Był tak brzydki, krzywy i straszny, że zrezygnowałem. Odchodząc usłyszałem dziwne chrząknięcia. Szczurowi wyrosły skrzydła. Obleśne. Wracając z polowań szedłem inną drogą, podczas której natknąłem się na dziwne owoce. Znakomicie pachniały, a ja byłem tak głodny... Miałem dziabnąć jednego, ale usłyszałem obcy głos :
- Nie jedz tego.
<Ktoś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz